wtorek, 30 października 2012

2.

Gdy się obudziła na zegarku widniała 10.
Była w wyśmienitym humorze … Szła dziś na koncert swojego ulubionego zespołu wraz z MOCNYMI – najlepszą ekipą pod słońcem.
Wstała z łóżka włączyła na full piosenki IRY by trochę ‘przypomnieć’ sobie teksty utworów … Co było tylko pretekstem, bo znała je wszystkie idealnie na pamięć.
Przedpołudnie minęło jej na słuchaniu piosenek i ‘śpiewaniu’ na cały głos wraz z Gadziem oraz przygotowaniu ciuchów i wyprasowaniu ich na dzisiejszy wieczór oraz na wyjazd do rodziców.
Drrryn …
‘Oo sms’.
Ola ‘to widzimy się młoda za godzinę. To będzie wieczór, już nie mogę sie doczekać by zobaczyć te wszystkie IROmordki - jeszcze tylko godzina!’
Przez cały czas, gdy czytała sms uśmiechała się sama do siebie jak głupia.
‘Ja też już nie mogę się doczekać, nosi mnie od samego rana ;)’
Szybko umyła włosy, nałożyła fluid i pomalowała rzęsy … Nigdy nie lubiła zbyt mocnych makijaży – lekko i naturalnie.
W zestaw ubioru oczywiście koszulka z napisem z tylu ‘IRA 25lat’ - jest rock’n'roll, jest moc!
Koncert jak zawsze niesamowity, całe gardło chyba sobie zdarłam od śpiewania wraz z Gadziem i MOCNYMI .. moje szczęściem było jeszcze większe, bo złapałam pałeczkę od Wojtka Po koncercie spotkanie z chłopakami z zespołu. MOCNI jak zwykle poczekali, aż hot fanki już się ogarną i czekaliśmy cierpliwie na chłopaków. Pierwszy przyszedł Wojtek i Jinx bo przecież oni nie są tak rozchwytywani jak Gad lub Piotr, ale my kochamy tego loczka i wstydnisia,  pogadaliśmy z chłopakami … tylko mój mistrz – Joseph nie wyszedł bo szybko po koncercie zebrał swój sprzęt i pojechał bo miał ważną sprawę .. trochę się zasmuciłam – widząc to Wojtek powiedział, że opierniczy kolegę i przekaże pozdrowienia ode mnie. Dodałam, że jeszcze buziaka … Wszyscy MOCNI wybuchli śmiechem. Wojtek na początku miał nietęgą minę, ale po chwili przyciągnął mnie do siebie i zmierzwił włosy. Śmiejąc się powiedział:
- Uwielbiam Was i spotkania z Wami po koncertach. Gdy wchodzę na scenę zawsze spoglądam na prawo czy jesteście, gdy Was widzę od razu lepiej mi się gra
- Ojjj to chyba musimy częściej przyjeżdżać na Wasze koncerty
- Hahaha da się częściej?
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Jeszcze trochę porozmawialiśmy z chłopakami, później zebraliśmy się do pubu na coś ciepłego, bo wieczory już nie takie ciepłe. %%%
Do domu wróciłam o 3 nad ranem, byłam padnięta, ale szczęśliwa. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać z wspaniałym uczuciem … uczuciem radość, które zawsze towarzyszyło mi po koncercie i przed nim. A także z pewnym podniecenie czekającą na  mnie niespodzianką …


Obudziłam się wyspana, oraz z mocą jakbym mogła góry przenosić.
Patrzę na zegarek ~o ku.wa już 14.30, a za pół godziny mam autobus do rodziców.
Szybko zerwałam się z łóżka, biegiem do łazienki i na dworzec… Zdążyłam w ostatniej chwili, ale  ostatni raz biegłam tak szybko na wakacjach na treningu u wujka Seby. Gdy siedziałam już w autobusie mogłam odetchnąć i moje myśli powróciły z powrotem do wujka Seby. Jak ja go dawno nie widziałam … Eh ja w Lublinie, on w Kędzierzynie. Brakuje mi mojego mistrza..  naszych wieczornych rozmów i częstych spotkań, ale i tak wiem, że zawsze mogę na niego liczyć.
Ubolewam, że nie widzę go na boisku w roli siatkarza, ale w roli trenera tez sobie wyśmienicie radzi. Muszę do niego na dniach zadzwonić, bo dawno już nim nie rozmawiałam.
Założyłam słuchawki i reszta podróżny minęła mi na słuchaniu IRY.
Jest! Nareszcie jestem już u siebie w domu. Wyszłam z autobusu i pierwsze co ujrzałam to moja dawna szkoła – podstawówka i gimnazjum w jednym kolosalnym budynku. Przez 9 lat do szkoły miałam 3 minuty drogi, ale i tak przeważnie się spóźniałam …
Po klatką spotkałam sąsiadkę, z która zamieniałam parę zdań na temat studiów i ogólnie życia.
Stanęłam pod numerem 86 i nie wiedziałam co zrobić – czy zapukać, czy po prostu wejść. Zdecydowałam, że starym zwyczajem zadzwonię dzwonkiem i nie puszczę ręki z niego dopóki ktoś mi nie otworzy. Tak też zrobiłam. Drzwi otworzyła mi mama, od razu wzięła mnie w ramiona – jak bardzo tego mi brakowało… Gdy tak trwałyśmy w uścisku dobiegły mnie śmiechy z dużego pokoju. Wychylam się i co widzę?  roześmianego tatę oraz ….
ciocię Olgę i wujka Sebe!
Od razu ruszyłam się przywitać. Gdy przyszła kolej na wujka mocno przytuliłam się do niego i dałam mu soczystego buziaka w policzek, na ucho szepnęłam mu ‘mój mistrz’. Roześmiał się na takie powitanie
- No co? ... Stęskniłam się za Tobą. -  strzeliłam przy tym wielkiego buraka.
- Oj uwierz, że ja za Tobą też, moja prawniczko.
- Ja bardziej, mój mistrzu.
Gdy jesteśmy szczęśliwi czas chyba szybciej biegnie, bo nim się obejrzałam to musiałam się zbierać na autobus. Pożegnałam się z rodzicami i ciocią, bo wujek powiedział, że mnie odprowadzi – jakoś bardzo nie protestowałam, bo uwielbiam Jego obecność.
- I jak tam Ci w tym Lublinie?
- A dobrze, dobrze.
- Hahah już nie udawaj, że tak mało mówisz. Zawsze marzyłaś o studiach prawniczych w Lublinie.
- No tak ;) jest S U P E R ! Mam tam dużo znajomych
- IRA?
- Hahah tak, ludzie z IRY też, ale koleżanka z gimnazjum też studiuje na UMCS – na innym kierunku, ale zawsze to raźniej. Ale muszę przyznać, że mam mało czasu na przyjemności.
- No tak, w końcu to już prawie ‘finisz’. A jak tam, chodzisz na mecze?
- Eh już dawno nie byłam na żadnym … Ostatnio to chyba ten z Tobą na wakacjach.
- No jak tak możesz! Nadal Sovia number one?
- No pewnie!
Wujek zrobił smutną minę
- Ale wiesz, że zaraz na drugim miejscu jest Twoja, jakże kochana i wspaniała ZAKSA.
- Hahah no niech Ci będzie. Brakuje mi Ciebie moja prawniczko i tak sobie pomyślałem ... może pojechałabyś ze mną na mecz?
- No pewnie! – buziak dla wujka – a kto z kim?
- ZAKSA vs. Sovia – stanęłam jak wryta.
- Naprawdę?
- No tak, a co?
- Wujku kocham Cie normalnie. To będzie stracie – moja drużyna przeciwko Twojej, ale przkrro mi wujaszku i tak moi wygrają!
- Jeszcze się przekonamy, że nie masz racji, moja prawniczko.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ! Kocham Cie wujku!
- Hahaha no już nie słodź mi tak.
- A wiesz, że dzień wcześniej pan Zagumny będzie miał urodziny?
- Wiem, a Ty skąd wiesz? - spojrzał na mnie podejrzliwie, ale nagle olśniło go -  A no tak, ulubieniec.
- Nie prawda, Ty jesteś moim ulubieńcem i zarazem mistrzem.
- Hahah chyba muszę Ci częściej robić takie prezenty to chociaż usłyszę trochę dobrych słów na swój temat w Twoich ust.
- Ej no! Przecież ja zawsze Ci – właśnie nie wiem czemu – schlebiałam.
- A ja wiem! Bo jestem mistrzem
- I bardzo skromnym !
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i mój autobus przyjechała. Pożegnałam się z wujkiem – ściskając i całując jak nigdy.
2h jazdy minęły w mgnieniu oka i już jestem w swoim mieszkaniu.
Teraz kąpiel, jeszcze trochę nauki i spać. Jaka ja jestem podekscytowana – nie wiem jak wytrzymam do soboty …
Jutro kolokwium, ale damy radę – byleby do soboty!


---------------------------------------------
Keep on Rockin!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz