niedziela, 27 stycznia 2013

...

Puchar wędruje jednak do ZAKSY ...
Popłakałam się ... no, ale ,,Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" Resovia zawsze w moim sercu <3
Najlepszy zagrywający Rucek
Najlepszy przyjmujący Gacek 

Najlepszy broniący Ignaczak <3
Najlepszy blokujący Wiśniewski
Najlepszy atakujący Fonteles
Najlepszy rozgrywający Guma
Najbardziej wartościowy
Fonteles


MISTRZ JEST TYLKO JEDEN RESOOOOVIA!


piątek, 18 stycznia 2013

9.



Po zajęciach od razu leciałam na zabój na pociąg, już dawno takiego wyścigu sobie nie zrobiłam ... a to wszystko przez szanownego Zbigniewa Bartmana, który wymyślił sobie, że mam wcześniejszym przyjechać ...
Wychodząc z pociągu od razu zauważyłam  dwumetrowca rozdającego autografy - on mnie nie zauważył, więc ....
- Mogę prosić autograf?
- Oczywiście -
wziął ode mnie kartkę i podpisał nawet nie podnosząc głowy ... nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Dziewczyny patrzyły się na mnie jak na debila, a Zibi jak tylko spostrzegł kto jest jego 'fanką' dołączył do mnie.
- Może jeszcze zdjęcie sobie panienka życzy?
- Nie, dziękuję ...

- Nie chce pani zdjęcia z siatkarzem? - zapytała się mnie mocno zdziwiona 15.
- A jakoś nie .... - odpowiedziałam odchodząc - zaraz przy moim bok pojawił się sam Zbigniew Bartman.
- Jak mogłaś nie chcieć zdjęcia z takim słynnym siatkarzem?
- A nie wiem, nie interesuję się siatkarzami tylko siatkówką, poza tym mam już taki podpisik. - Jego mina bezcenna.
- Jak to masz?
- No normalnie, przecież od dawna kibicuję Resovii ... w liceum byłam częstym gościem na Podpromiu ... nawet zdjęcie mam z Tobą! 
- Serioooo? Jak mogłem nie zauważyć takiej piękności.
- Może tak samo jak dziś?
- Ha-ha bardzo śmieszne. 
Do domu dotarliśmy w ciągu 15 min, wchodzimy do domu, a tam śmiechy, chichy. Patrzę zdziwiona na właściciela mieszkania. A on tylko wzruszył ramionami.
- Jeeeeesteśmy! -  krzyknął Bartman, nagle z pokoju wyleciało 5 siatkarzy, a mianowicie: Igła, Lotman, Kubiak, Nowakowski, Kurek. Moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
- A co oni tutaj robią?
- Tak się witasz młoda, nie ładnie ... coś Cię ten Świder nie wychował -ofc. autorem tych słów był nie kto inny jak najlepszy libero.
- Yyyy ... tzn. cześć wszystkim. 
- A gdzie buziak? - podeszłam do Krzysztofa i złożyłam na jego policzku soczystego buziora, a ten mnie przytulił. Gdy skończyliśmy te czułości z libero reszta dwumetrowców też obwieściła, że chce być przytulona.
- Zibi, ratuj! 
- Hahaha ja też chcę!
- Ziiiibi!
- Nie ma żadnego 'ale' - tak, więc podeszłam najpierw do Kubiaka, później Pita, następnie Lotmana, a na końcu został mi Kurek .... nie byłam skora do przytulania się z nim ... no, ale głupio by to wyglądało jakbym tylko jego olała ... no nic, dla ludzkości to zrobiłam.
- No to co tutaj wszyscy robicie?
- No właśnie Rock and Roll'owcu ....
- No dalej Zibi, wyduś to z siebie ...
- Bo Igła przyszedł w odwiedziny, to samo Pit, ale ... Kuraś, Kubiak i Lotman mieszkają tutaj chwilowo.
- To chwilowo ile będzie trwać?
- No jakieś jeszcze 2 tygodnie.
- Aha. - wzięłam swoje manatki- to ja jednak idę do tego hotelu. - powiedziałam, gdy już otwierałam drzwi.
- No coś Ty, nie wygłupiaj się. - zatrzymał mnie Właściciel.
- Czy ja wyglądam jakbym sie wygłupiała?
- No, ale Malutka ... przecież nic się nie stanie, przecież się pomieścimy.
- Niby jak? Ty masz 2 pokoju + salon, a nas jest 4. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Mam gdzie mieszkać, więc nie ma problemu.
- Ale Młoda, nie wygłupiaj się.
- Ale ja się nie wygłupiam.
- Przecież się pomieścimy,  ja z Zibim będziemy spać w jednym pokoju, Kurek z Lotmanem w salonie, a Ty w drugim pokoju. - odezwał się Kubiak.
- Nieeee
- Młoda, nie dyskutuj, nie będziesz się tłuc po hotelach skoro możesz u mnie mieszkać.
- No dobraaaa - dostałam buziak od Zibiego, a Lotman odebrał ode mnie walizki - ale mam jeden warunek.
- No popatrz się, nie dość, że proponujesz jej mieszkanie, a nie tułaczkę po hotelach to jeszcze stawia warunek. - wzięłam z powrotem swoje walizki i skierowałam sie ku wyjściu - Nooooo, Młoda ... żartowałem, co to za warunek?
- Ja śpię w salonie, a chłopaki w pokoju.
- Nie ma mowy! My śpimy w salonie. - odezwał się Lotek. Popatrzyłam się na niego z politowaniem.
- Chłopie z nią nie wygrasz - jednak Igła to mądry człowiek.
- Jeszcze zobaczymy.
- No to zobaczymy.
Z chłopakami wygłupiałam się, śmiałam ... okazało się, że Kurek przyleciał do Polski, bo ma kontuzję i nie może, i tak grać, więc przyjechał odwiedzić kolegę. Kubiak ma przerwę w graniu, bo coś tam i też przyjechał do kolegi, a biedakowi Lotkowi mieszkanie zalało, a wspaniałomyślny Bartman przygarnął kolegę pod swój dach. Igła pożegnał się godzinę później, bo musiał do rodzinki wracać, ale uprzedził mnie, że codziennie będę go widzieć ... Mamusi, mam się już bać?!
Ok. godz. 18.30 poszłam do łazienki się wyszykować, bo o 20 przecież koncert. Z łazienki po pół godzinie wyszłam w stroju następującym: bluzka, spodenki, rajstopach, marynarce oraz buty.
Od razu wyszłam do przedpokoju by chłopcy mnie nie zauważyli ... na ogół nie chodzę tak ubrana, ale tym razem przegrałam honor, więc trzeba zachować twarz.
- Chłopaki, ja już idę!
- Czekaj to Cię podwiozę -
odkrzyknął Zibi.
- Nie trzeba, przejdę się. - ściągałam w tej chwili szalik z półki, więc stałam tyłem do salonu ... nie zauważyłam, gdy cała banda wpadła do przedpokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Oczami Lotmana, Cichego, Bartka, Zibiego.
Pula poszła się szykować, a my zastanawialiśmy się co założy  ...nabijaliśmy się, że trampki, wytarte jeansy i za dużą czarną koszulkę jak ma w zwyczaju, tak przynajmniej zawsze się na pokazywała,
Gdy wyszykowała się nie przyszła do nas tylko oznajmiła nam z przedpokoju, że wychodzi. Z ciekawości poszliśmy zobaczyć jak Młoda wygląda ... to co zastaliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Stała do nas tyłem ... mimo butów na koturnie z ćwiekami (!) stanęła na palcach by dosięgnąć szalika, marynarka automatycznie poszła do góry odsłaniając w całej okazałości jej zgrabne, długie nogi. Wszystkich nas zatkało, staliśmy jak słupy soli ... Gdy się odwróciła tym bardziej nie mogliśmy się napatrzeć. Zawsze w wytartych, dopasowanych spodniach, czarnej za dużej koszulce ... a tutaj ...! Krótkie spodenki odsłaniające jej zgrabne nogi, buty na koturnach dodające wydłużające i wyszczuplające, marynatka dopasowana ... cała w czerni z ćwiekami ... oddawało to jej charakter, jej styl życia, jej pasje.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy się odwróciłam cała banda stała w drzwiach lustrując mnie od góry do dołu, aż głupio mi się zrobiło ...
- No co się tak patrzycie? Gdzieś się ubrudziłam? Jakaś dziura?
- yyy nie, po prostu Młoda jak nie Młoda - pierwszy odezwał się Zibi.
- Aha, a coś nie tak?
- You're beautiful
- Lotek chyba z tych wrażeń zapomniał jak złożyć proste zdanie pojedyncze po 'polskiemu'. Mnie zamurowało ... nigdy nie stało przede mnie 5 rosłych facetów śliniących się na mój widok.
- Oj Lotek, już tak nie słodź, bo i tak Ci nie wierzę.
- Ale on Pula mówi prawdę, szarpałby jak Reksio szynkę -
wow Kuraś się do mnie odezwał, tylko szkoda, że nie mądrze ... no, ale za dużo nie można wymagać na jeden raz.
- Yhm, yhm. Jak Reksio szynkę? - piękny facepalm w moim wykonaniu - Jeśli miała to być forma skomplementowania mojego aktualnego wglądu i stylizacji to muszę przyznać, że nie wyszło Ci ani trochę tylko jeszcze bradziej skompromitowałeś się w moich oczach ... no, ale na pewno co Cię tam, że uważam Cie za kompletnego idiotę głupszego niz ustawa przewiduję - nienawidzę takich dziecinnych i żałosnych porównań, zero kreatywności  - dobra Chłopaki ja spadam, pa, pa.
- Ale Ty masz zamiar w takich wysokich butach iść na koncert?
- Cichy jak zwykle trzeźwo myślący.
- Młoda, no właśnie ... przecież sobie nogi połamiesz. - Zibi jaki zgodny z Pitem, no szkoda bardzo.
Co Wy myślicie, że ja byłabym w stanie skakać w takich butach? Dobre sobie, aż taki hardcore nie jestem, bez przesady.
- No to jak to?
- Normalnie. -
sięgnęłam do torby - a kuku! Widzicie te piękne, wyjątkowe, a zarazem moje ulubione trampki, które też są wygodne? - takie tam pytanie retoryczne - Gdy dotrę do klubu przebiorę te oto buty co mam na nogach, na te co trzymam teraz w ręku, a później po koncercie zmienię swoje wygodne trampeczki na te niezbyt wygodne aczkolwiek piękne buciki. I wszystko jasne!
- To po co ubierasz te buty skoro są niezbyt wygodne i zmienisz je?

- Tylko na koncert zmienię, przecież.
- Ale po co je wgl. zakładasz? - Pit jak dziecko, zadaje mnóstwo bezsensownych pytań.
- Mozę dlatego, że są prezentem i obiecałam tej osobie, że ubiorę je w dzień Jego urodzin.
- Ooo Młoda, a kto Ci takie prezenty robi?
- Kolega, a co Was tak to interesuje?
- Kolega kupuje Ci buty?
- No co? Nie może? Powiedział, że jak tylko je zobaczył to pomyślał o mnie ... a, że mamy taką umowę, że gdzie nie jesteśmy mamy sobie coś kupić to kupił akurat buty. Jeszcze coś? Koniec przesłuchania? Mogę się oddelegować?
- No dobra, nie gorączkuj się tak, bo Ci żyłka kochana pęknie -
chciałam dać Zibiemu piękną mukę za te słowa, ale ten debil nagle odskoczył ... ja się zachwiałam w tych pięknych, wysokich butach i gdyby nie Bartko na pewno przytulałabym podłogę. Zibi oczywiście wybuchł niepohamowanym śmiechem ... do niego zaraz dołączył Pit, Lotek i Misiek, tylko ja i pan Kurek zostaliśmy poważni. Ja wkurzona i zawstydzona, a Kurek .... wyczytałam w Jego oczach troskę ...? eee niemożliwe, na pewno wydawało mi się.
Bartek pomógł mi stabilnie stanąć na podłożu.
- Dziękuję - te słowa jak można się domyślić skierowałam do mojego 'ratownika medycznego' - A z Tobą Bartman jeszcze się policzymy, ale to innym razem, bo teraz nie mam mojego cennego czasu na takiego osobnika jak Ty,
- Już nie mogę się doczekać kary, Maleńka - czasami nie wiem czy śmiać się czy płakać jak ten idiota coś palnie.
- Ale Ty Bartman jesteś głupi, idę już.
- Też Cie kocham, Rock and Roll'owcu. O której będziesz? przed 3 proszę być - jedynie co mogłam zrobić to wybuchnąć mu śmiechem w twarz na te słowa.
- Kochany, Ty nawet na mnie nie czekaj.
- Jak to?
- Normalnie.
- Nawet mnie nie denerwuj, masz być przed 3 w domu.
- Bartmanku, ale jak? Koncert skończy się koło 12, później pół godziny czekania na chłopaków by z nimi porozmawiać i zaprosić do pubu ... później pub, a tam impreza urodzinowa dla Bartka, której nie mogę za żadne skarby świata odpuścić.
- A to niby dlaczego?
- W swoim czasie powiem Ci jakie on zorganizował mi urodziny to wtedy zrozumiesz, teraz muszą Ci tylko starczyć moje słowa.
- To o której masz niby zamiar zjawić się w domu?
- A o której będziecie wstawać na trening?
- Tak przed 8.
- No to idealne!
- Jak idealnie? Ty masz zamiar przyjść do domu przed 8 rano?!
- ni stąd ni zowąd do dyskusji 'wdarł' się szanowny pan Kurek.
- Tak, a masz z tym jakiś problem? Wy akurat będziecie wstawać na trening, a ja przyjdę do domu po tym jak odprowadzę Moich na pociąg, który maja po 7 i sobie spokojnie przyjdę do domu.
- Ty masz zamiar wracać do domu po 7 rano przez całe miasto w takim stroju i w takich butach? -
mama Pitt.
- Raczej sądzę, że wrócę w trampkach chyba, że pójdę na hardcora i wrócę jednak w tych. Albo po prostu ... koło dworca mieszka znajomy to wpadnę do niego i się kimnę, i nie będę musiał iść przez całe miasto.
- Ani mi się waż! Masz wrócić tutaj zaraz przed 8! - zirytowany Zibi to zły Zibi.
- Zobaczymy jeszcze, Kochany! - patrzą na minę ZB9 - oczywiście, że wrócę Kochany do Ciebie.
 
- chyba tymi słowami trochę go udobruchałam ... ma się ten urok osobisty!
No masz szczęście, Młoda.
- Dobra, koniec przesłuchania? -
pytanie retoryczne, ale gdy zobaczyłam, że Misiek ma zamiar coś się odezwać - No dobra, Chłopacy, grzecznie mi tutaj się zachowywać.
- Młoda, Ty mnie nawet nie denerwuj, wróć cała i przed 8, pamiętaj!

- Dobrze, dobrze Tatusiu, mam ucałować jeszcze na do widzenia?  - pytanie oczywiście kierowane do Zbychula, ale nagle cała zgraja jednogłośnie krzyknęła:
- TAK!!! - co mi zostało jak tylko ucałować ich wszystkich na do widzenia.
- No dobra Chołota, ja idę wreszcie, a Wy sie tutaj proszę zachowywać ... byle jak, bo byle jak, ale zachowywać się.
- Ja Ci dam Chołotę, bo zaraz Cię w ogóle nigdzie nie wypuszczę.

- Zbychale nie denerwuj się tak, bo Ci żyłka pęknie - mój uśmiech mówił wszystko - Idę, bo Wy mnie nigdy nie wypuścicie.
- No dobra idź, ale wiesz ... zachowuj się i uważaj tam na siebie.
- Lotek przecież to nie jest mój pierwszy ani ostatni koncert IRY z tą ekipą.
- Niby tak, ale uważaj na siebie, proszę Cię.
- Dobrze będę, to to cześć.
- Paula ja Cie odwiozę.
- Coś Ty, przecież mam niedaleko Zibi ... poza tym potraktujmy to jak rozgrzewkę przed koncertem.
- No dobra, ale tak jak mówił Paul: uważaj na siebie.
- DOBRA! Cześć :)
Boże, myślałam, że nigdy się od nich nie uwolnię .... gorzej niż moi rodzice, naprawdę!  To przesłuchanie, że mam na siebie uważać powtarzanie tysiąc razy ... no zwariować można! ale dziękuje Bogu za moją cierpliwość i trzymanie języka za zębami w takim momencie chociaż nie powiem, korciło o to bardzo ... :) ale jeszcze by pomyśleli, że jakoś się wkołują na koncert i wtedy była bym w czarnej dupie. Zresztą teraz nic się nie liczy tylko KONCERT!

-------------------------------------------------------------------------
Co raz poważniej myślę nad zaprzestaniem dodawania tutaj rozdziałów ... nie podoba mi się to wszystko, jest takie mało ciekawe - nudne! A poza tym nie wiem czy ktoś to wgl. czyta, czym są to po prostu przypadkowe wejścia nabijane w statystykach.

Zapraszam, http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/



Keep On Rockin'

sobota, 12 stycznia 2013

8.

ENJOY THE SILENCE"

Z Zibim lepiej się poznawaliśmy, codziennie pisaliśmy smsy, a z czasem rozmawialiśmy praktycznie codziennie na skype. .... tygodnie ogólnie mijały mi na nauce, nauce, nauce. Żadnych koncertów, meczów - nic! już nie wytrzymywałam psychicznie ... ale podtrzymywałam się na duchu tym, że 8 lutego koncert IRY w Rzeszowie! Idealne rozpoczęcie ferii zimowych!

Lublin, 07.02.2012r.
Siedzę sobie w domu, pakując jakieś ciuchy na jutrzejszy koncert ... wiem, ze jadę tylko na koncert, później jakiś pub ze znajomymi i do domu, wiec po co mi ciuch na zmianę? a po to, bo znając życie i mnie to się czymś ubrudzę i będę wracać jak jakaś sierota pociągiem, a ludzie będą się na mnie patrzeć z obrzydzeniem. Nagle słyszę ostre brzmienie gitar ... ofc. mój telefon - Kaska, koleżanka, z którą grałam kiedyś w klubie póki nie rzuciłam tego.
- Hallo?
- Cześć Paula, tu Kaska.
- Wiem, wyświetliło mi. ;p
- No tak, głupia ja.
- No to co duszyczka pragnie?
- A skąd wiesz, ze czegoś pragnie? Nie mogę sobie od tak zadzwonić do mojej ulubionej koleżanki z klubu?
- No niby możesz ...
- No właśnie!
- Ale i tak wiem, ze czegoś chcesz!
- Ty to jednak jesteś na odpowiednich studiach.
- Ha! Ma się ten instynkt prokuratora! No to, czego dusza pragnie?
- No bo wiesz ... gramy w poniedziałek w Rzeszowie półfinały Polski.
- No wiem i co związku z tym? Chcesz, żebym Was duchowo wspierała? Nie ma sprawy.
- No niekoniecznie duchowo ...
- Nie no kochana, na mecz to raczej nie przyjadę - na pewno nie ma już biletów ... ale wiesz, że ja Was zawsze trzymam kciuki, będę Was duchowo wspierać ... a wiesz, że ja mam coś z wiedźmy, więc na pewno wygracie!
- Paula! Ty nadal tyle gadasz ... nie o to mi chodziło.
- ...?
- No bo Anita - bramkarka się rozchorowała - od tygodnia leży w szpitalu z zapalenie płuc.
- No to jest druga, żaden problem.
- No właśnie problem! Bo ta łamaga dziś rano  wybrała się na lodowisko z chłopakiem, wyjebała i nogę złamała!
- Hhahhaha, ale debil, żeby parę dni przed takimi zawodami iść na lodowisko!
- No co Ty nie powiesz.
- Powiem, ze jesteście w czarnej dupie! Bo z tego co pamiętam i nic sie raczej nie zmieniło żadna z dziewczyn w najmniejszym stopniu nie ma talent bramkarskiego.
- Nadal tak jest.
- No to jesteście w czarnej dupie.
- Paula, już to do cholery mówiłaś!
- Wiem, ale lubię Cie denerwować, kochana. Oj nie martw się trener coś już wymyśli, bo kto jak nie Jędrzej!

- Ja już wymyśliłam.
- No to brawo! ... to w takim razie 'po co mi dupę zawracasz?!' -
i nagle mnie olśniło! - hahahhah jeśli myślisz o tym co ja to mowie stanowczo NIE!
- No, ale Paula zgódź się! Przecież jesteś świetną bramkarka, znasz dziewczyny i trenera.
- Ale nie po to rezygnowałam z klubu, żeby teraz zagrać w jednym z ważniejszych meczy ... to byłoby niepsrawiedliwe w stosunku do dziewczyn.
- NIESPRAWIEDLIWE?! Kobieto jak sama zuważyłaś jesteśmy w czarnej dupie! Jeśli Ty się nie zgodzisz to możemy pożegnać się z wygrana, a co za tym idzie z finałem także.
- Przecież możecie wziąć jakąś dziewczynę z młodzików.
- Sama wiesz, że jakaś młoda nie wytrzyma takiej presji.
- E tam, na pewno sobie poradzi.
- Nie pierdol głupot, sama wiesz, ze nie! Proooooooooszę!
- Ale przecież ja nawet nie jestem w klubie, trener się nie zgodzi, organizatorzy też.
- Trener mnie wycałował jak mu powiedziałam o tym rozwiązaniu, wszystko załatwił z organizatorami. 

- Aleeeee...
- Nie ma żadnego 'ale'! . 11 gramy, wiec rano trening, ale musimy być 2 dni wcześniej - w sobotę - bo terenr zalatwil nam dodatkowe trenning na hali, wiec w sobotę o 15 trening w Rzeszowie, czyli zbiorka pod hala w Lublinie o 13, masz byc!

- Ale ja nie mogę!
- Jak to nie możesz?!
- Tzn. mogę, ale ...
- Nie ma zadnego 'ale' jedziesz i tyle, Paulino nie denerwuj mnie nawet!
- Kurrrrna, Kaska! daj mi powiedzieć! Nie mogę jechać z Wami w niedziele tzn. nie opłaca mi sie w takim razie ...
- Nie rozumiem.
- Słuchaj, a zrozumiesz! Jutro jadę na koncert IRY - właśnie do Rzeszowa. W sobote okolo 7 rano mieliśmy mieć powrotny do Lublina, ale w takim razie ja zostanę w Rzeszowie i poczekam na Was.
- Teraz rozumiem! 

- Brawo za inteligencję! - pogadałam jeszcze chwile z Kaska o wszystkim i o niczym, a żegnając przypominała mi chyba z 1000 razy o treningu i meczu. Głupio się czułam tak jadąc na jedne zawody i to jeszcze półfinał .... nie zapracowałam na niego, nie uczestniczyłam we wcześniejszych spotkaniach, a tu nagle pojawię się znów w drużynie ... niby nie mieli trochę innego wyjścia, ale ....
Znów usłyszałam - tym razem mój rzeszowski kolega.
- No cześć, siatkarzyku!
- Siema, Rock and Roll'owcu! Co robisz?
- A właśnie kończę sie pakować, a Ty? nie powinieneś być na treningu?
- Nie mamy dziś, a gdzie się pakujesz? Przyjeżdżasz wreszcie do mnie?
- Hahahha chciałbyś!
- No ba! A tak na serio, gdzie sie wybierasz?

- Do Rzeszowa
- Czyli jednak do mnie!

- Nie łudź się Zibi.
- Ejj -
jakby posmutniał - jak to nie do mnie? Będziesz w Rzeszowie i nie przyjedziesz do mnie?
- Jadę na koncert.
- Ale po nim przecież możesz zostać, jutro zaczynają Ci się ferie.

- No niby zostaje jeszcze do wtorku w Rzeszowie, ale wynajmę pokój w hotelu
- Ani mi się waż! Przyjeżdżasz do mnie!
- Ale ....
- Żadnego, 'ale'. Odbieram Cię jutro z dworca ...

- Miałam jechać ze znajomymi i od razu na koncert.
- To przyjedziesz wcześniejszym ... zabieram Cie z dworca, zanosimy Twoje rzeczy do mnie, wieczorem idziesz na ten swój koncert, a później wracasz do mnie.
- Ale ja nie chce się narzucać! 
- Nie denerwuj mnie Paula!
- Ale Zibi, ...
- Nie ma żadnego 'ale' ... halo! Pula! nie słyszę Cie ... coś chyba przezywa! tracę zasięg! ... Pula! -
i rozłączył się, no jaka świnia! Wiedziałam, że kłamie jak z nut.
No nic, musiałam zapakować jeszcze pidżamę, więcej ubrań na co dzień oraz strój treningowy, buty i rękawice bramkarskie. Powrót do przeszłości ... akurat do tej milej.

... ale gdyby wiedziała z kim mieszka chwilowo Zibi to nie przystałaby na Jego decyzje. Z jednym chłopem pod dachem to jeszcze rozumiem, ale żeby takich dwumetrowców więcej .... Boże, ratuj!




-------------------------------------------------------------------------
Takie lanie wody ... no, ale jest :)
Dzisiejszy dzień udany :)
Skra przegrała, Resovia wygrała - tym samym wskakując w tabeli na miejsce pszczółek ... co ogromnie mnie cieszy! Oby do przodu!
A nasze 'Szczypiorki' zwycięstwo, brawooooo! :)  

Jak tam, ferie już zaczęliście? Jakie plany?
Ja niestety zaczynam chyba najpóźniej ze wszystkich, bo dopiero od 11 lutego ... wiec jeszcze miesiąc trzeba się pomęczyć :(


Zapraszam, http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/

A tutaj taka reklama - koleżanka założyła, dopiero startuje, ale wierze, ze pomożecie jej rozpowszechnić ta stronę poświęcona przede wszytskim Świdrowi :) ale także ogólnie siatkówce, zapraszam ;)


Keep On Rockin'

sobota, 5 stycznia 2013

7.

Drogę z mieszkania do hotelu pokonałam w 10 min. choć normalnie zajmuje mi to pół godziny. Gdy dotarłam pod wskazane drzwi byłam jeszcze gorzej zdenerwowana niż te 10 min. wcześniej.
- Co Ty sobie wyobrażasz?! - naskoczyłam na niego gdy tylko otworzył drzwi. Był wyraźnie zaskoczony i zdezorientowany moja wizytą.
- O co Ci chodzi?
- O co mi chodzi? Ty chyba sobie ze mnie jaja robisz?! Nie dość, że usilnie chciałeś zepsuć mi weekend jakimiś głupimi smsami to na dodatek gdy przyjeżdżam do domu znajduję ten pieprzony czarny list.
- Bo ja za Tobą tęsknię!
- Ty jesteś jakiś chory! Nie pamiętasz już co mi zrobiłeś?! Ale muszę Ci coś powiedzie, już się Ciebie nie boję! i mam Cie daleko w poważaniu - tutaj kompletnie mnie zaskoczył - nie uderzył mnie jak miał w zwyczaju, ale przyciągnął do siebie i zaczął całować. Byłam tak zaskoczona, że na początku nie zareagowałam, ale w końcu ocknęłam sie z tego wstrząsu i wyrwałam się z jego toksycznych objęć.
- Jeszcze raz odwalisz takie akcje to uprzedzam lojalnie, że bez żadnych skrupułów pójdę na policję - już byłam dwa kroki od niego, ale wtedy złapał mnie za rękę, odwrócił do siebie i pokazał prawdziwe 'ja' ... jego pięść wylądowała na mojej twarzy. Byłam zaskoczona ... może dlatego, że wcześniej sie tego spodziewałam, a nie zrobił tego .... ale równocześnie była wkurzona, że dałam sie podejść znów jak małe dziecko - niewiele myśląc kopnęłam go z całej siły w kroczę tak jak uczył mnie tatuś. Rzuciłam mu jeszcze pełne pogardy spojrzenie i chciałam odejść - w tym momencie złapał mnie za nogę, ale zaraz puścił, bo ... dostał od Bartmana prosto w pysk. Byłam zaskoczona jego obecnością tutaj - oprócz niego byli też Igła, Cichy oraz Daria, która od razu rzuciła mi sie na szyję. ... W tym właśnie momencie poczułam się wolna i dumna z siebie, że w końcu dałam mu radę.
- Boże Paula, Ty krwawisz! - automatycznie dotknęłam swojej wargi ... rzeczywiście farbka ciekła.
- Oj tam, małe uszkodzenie za cenę takiego bezcennego widoku, idziemy! - koniec przedstawienia!
Do domu szliśmy chyba z pół godziny, a chłopcy cały czas się ze mnie nabijali, że mam niezłego i precyzyjnego kopa ... ale także dowiedziałam się, że widzieli nasz 'pocałunek' i mieli już odejść, żeby nam nie przeszkadzać ....!  ale kochana Daria zatrzymała ich, bo powiedział, że to do mnie nie podobne i za to jej podziękowałam słodkim buziaczkiem. Obdarzyłam też takim samym Zbyszka za tego mocnego, prawego sierpowego. Nagle zorientowaliśmy się, że nie ma z nami Bartosza, chłopacy zadzwonili do niego ... ten odpowiedział im, że musi coś tam załatwić i przyjdzie jak będą już musieli jechać.
Gdy przyszliśmy do domu udałam sie do łazienki by doprowadzić sie do mniej więcej normalnego wyglądu ... warga rozwalona i siniak w prawym kąciku ust ... S U P E R!
Gdy wróciłam Cichy 'grał' na mojej gitarze, Igła oglądał dalej zdjęcia robiąc przy tym uwagi, a Zibi przeglądał moje notatki robiąc przy tym jeszcze większy bałagan niż był - normalnie jak dzieci, ale ja już się nie raz o tym przekonałam, że siatkarze to takie duże dzieci ... więc jakoś nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.

- To cześć młoda.
- Pa staruchu.
- Ej, tylko nie staruchu! - obruszył się Igła
- Ej, tylko nie młoda! 
- Wygadana, lubię takie! - Igła jak zwykle dowcipny, wyprzytulałam się z nim za wszystkie czasy, chociaż poznałam go zaledwie wczoraj.
Z Cichym był uścisk dłoni, lecz po chwili wylądowałam w jego ramionach.
Zostałam tylko ja i Zibi.
- To cześć Paula
- Do zobaczenia.
- Mam nadzieję, że szybkiego.
- No zobaczymy, zobaczymy.
- Nie zobaczymy, tylko jesteś w Rzeszowie i od razu piszesz do mnie!
- Tak jest panie Kapitanie!
- Tylko nierozgarnięta osóbko musisz mieć mój numer, żeby napisać.
- A no tak - i piękny facepalm w moim wykonaniu. Podyktowałam mu swój numer, bo oczywiście on nie znał swojego ... na koniec dałam mu soczystego buziaka szepcząc przy tym 'dziękuję', a on uśmiechnął się do mnie i po prostu przytulił. Gdy tak staliśmy dostałam z bara od Kurak, który przechodził koło nas ... nawet nie przeprosił! Widzę kultury mamusia nie nauczyła ...
ZB9 wsiadł zaraz do samochodu, pomachałam im jeszcze i poszłam do domu, resztę dnia spędziłam na nauce, ale także na rozmyślaniach dlaczego Bartek tak się zachował?  zawsze wydawał się być miły i przyjazny ... no, ale cóż ... pozory mylą.

Nie wiedziała co się dzieje w samochodzie i w głowie samego Bartosza .... jak bardzo niedomówienia, pomówienia i zły osąd mogą zaważyć na opinii w stosunku do innego człowieka.


---------------------------------------------------
Krótki, wiem .. ale to dlatego, że powstało coś innego .... w głowie pomysł zrodził się gdy siedziałam o 19 w sylwestra, w domu z przekonaniem, że spędzę ten wieczór z rodzicami ... mój nastrój wtedy był naprawdę przygnębiający .... ale wtedy zadzwoniłam moja koleżanka z gimnazjum, z którą teraz rzadko się widuję ... i usłyszałam 'Siossstra, co robisz?' powiedziałam, że siedzę w domu, bo moje plany poszły się rypać ... na to ona 'Za 10 min. widzę Cię u mnie. Sylwester w starym, najlepszym gronie. Nie może Cię zabraknąć, pa Siostra;*' I tak oto spędziłam wspaniałego sylwestra z najlepszą ekipą ;) Pomimo upływu czasu prawdziwi przyjaciele pozostają nimi.
a Wy, jak spędziliście tę noc?

btw. podoba się rozdział?
Wiecie, że jest już prawie 3,000 wejść? A dokładniej 2,987 ;) to już, już prawie ... dziękuję ;)

Oto właśnie to coś innego http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/ , zapraszam ;)