sobota, 9 marca 2013

14. (ostatni)

Never Say Goodbye

Wydawało się być już wszystko dobrze ... od feralnego wydarzenia minął rok. Paula ostatecznie zgodziła się zgłosić sprawę na policję. Krzysztof został skazany na 3 lata więzienia. Pozbierała się z pomocą muzyki oraz siatkarzy, którzy okazali się być wspaniałymi przyjaciółmi ... to ze względu na nich przeniosła się do Rzeszowa. Poznała nowych ludzi - w pewnym sensie odcięła sie od tamtego 'świata'. Oczywiście utrzymywała kontakt z MOCNYMI ... nadal tworzyli najlepszy w Polsce FC IRY. Jeździła na koncerty, komponowała, studiowała a w wolnym czasie jeździła na treningi i mecze przyjaciół. Z Bartkiem utrzymywała bardzo bliskie kontakty, ale nie chciała pozwolić sobie na więcej, ponieważ on w Rosji, a ona w Rzeszowie ... ale gdzieś tam podświadomie bała się na nowo zaufać i zaangażować. Bała się, że piękne życie może znów pęknąć jak bańka mydlana i pozostawić po sobie tylko ból.
Bolesna przeszłość dawała tylko znać poprzez wspomnienia ... do czasu.
Wracała z uczelni. Była cała w skowronkach - kolokwium zaliczone pomimo iż poszła na niego trochę skacowana po oblewaniu utrzymania tytułu Mistrza Polski przez Resovię ... a wieczorem wybierała się na koncert IRY ... dodatkowo parę dni temu w prezencie za gotowanie, sprzątanie i robienie za psychologa dostała od chłopaków bilet na koncert AC/DC w Warszawie, na który sama by sobie raczej nie pozwoliła uwzględniając koszt samego biletu oraz koszty podróży. Szczęśliwa ... tak mogła o sobie w tamtej powiedzieć, ale ... wystarczyła chwila by cały jej światu, który zmierzał ku normalności legł w gruzach. Wystarczyła jedna persona by w tej chwili leżała w szpitalu walcząc o swoje życie. Nikt się nie spodziewał, że ktoś będzie chciał zabawić się w Stwórcę.
Przed salą operacyjną już od paru godzin w bezruchu siedzą Reosviacy, czekając na jakąkolwiek wiadomość o ich współlokatorce ... ich przyjaciółce ...ich podporze. Wypruci emocjonalnie nie mogą pogodzić się z myślą, że ta drobna, zadziorna kobietka tyle już w życiu przeszła ... Nie mogą pojąć dlaczego los jest tak niesprawiedliwy. Nie mogą pojąć dlaczego tak ważna persona w ich życiu leży tuż obok walcząc o życie.
Po pięciu godzinach czekania drzwi sali operacyjnej nagle rozstąpiły się ukazując człowieka w białym fartuchu... wyszedł z niej niczym sędzia, który miał im obwieścić wyrok śmierci bądź uniewinnienia ..

----------------------------------------------
S. dziękuję za te wszystkie komentarze, a przede wszystkim ostatni, który w pewnym stopniu podniósł mnie na duchu.

Tak, to koniec!
Zawaliłam tą historie całkowicie .... Wiedziałam jak początek ma wyglądać, ale z czasem nie miałam zielonego pojęcia jak ją mogę poprowadzić a nie chciałam z niej robić tasiemca .... dlatego postanowiłam zakończyć tą męczarnie dla Was i dla mnie.
Zakończenie tajemnicze ... ale to Wy dopowiedzcie sobie ... przeżyła czy umarła...
Bardzo proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś wpisu. Chcę wiedzieć ile tak naprawdę osób śledziło historię Pauli.

Spotkamy się jeszcze...? Myślę, że tak! Tutaj na pewno będę dodawała jednopartówki.
A czy z czymś dłuższym wystartuję...? W mej głowie już od dłuższego czasu rodzi się nowa historia ... ale najpierw na pewno doprowadzę ją do końca w notatniku a potem będę publikować żeby znów nie wyszedł taki shit jak to.
W takim razie ... do zobaczenia :)

Keep On Rockin'

sobota, 2 marca 2013

13.


,,Come on and get up off your knees!"


Po meczu mężczyźni mieli zamiar od udać się do domu atakującego by tam poczekać na MVP meczu, ale po drodze wynikł mały sprzeciw …. Albowiem Pit uparł się, że najpierw mają do niego pojechać, bo musi się przebrać …ponieważ nie spodziewał się, ze będzie buty ściągał, bo mieli iść do knajpy, a jak się później okazało ubrał skarpetki nie do pary … jedna czarna a druga biała …
Gdy już ‘inteligent’ wybrał skarpetki do pary i pasujące do jego stroju udali się wreszcie do upragnionego celu. Pauli nie było jeszcze w domu.
- Pewnie jeszcze balują z dziewczynami. – w tym momencie rozdzwonił się telefon ZB9.
- Oo Igłuś już się za mną stęsknił, jaaak słodko  Dzień dobry Krzysztofie.
- Dobry, dobry. Gdzie jesteś?
- W domu, a co?
- To przyjeżdżaj do mnie!
- Nie mogę, czekamy z chłopakami na Paulę.
- Paula jest u mnie, przyjedź. 
– i tyle było go słychać. Po głosie Igły można było wyczuć, że coś jest nie tak … ale co u licha Paula robi u niego?
- Chłopaki, zmiana planów … jedziemy do Ignaczaka!.


----
Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi, a pan domu poszedł odtworzyć. Nie minęła sekunda, a w salonie niespodziewani goście …. Tymi oto niespodziewanymi gośćmi okazała się  piątka dwumetrowców.  Nie podniosła głowy żeby tylko nie zobaczyli jej twarzyczki … nadal bawiła się z Dominisią, która siedziała jej na kolanach i rysowała …. No właśnie, co ona mogła rysować? … Mikasę.
- Paula, Ty wredna istoto nie powiedziałaś nam, ze grasz w ręczna! Nie pisnęłaś ani słówka, a wiedziałaś, ze idziemy na ten mecz!
- Nie pytaliście się czy gram.
- Chodź no tu to Cie wyściskam.
– Bartman zaraz znalazł się przy Pauli i zaczął przytulać, ta nadal nie podnosiła głowy a kask włosów uniemożliwiał kontakt wzrokowy.
- No daj jeszcze buziaka, moja Ty pani bramkarko. – i w tym momencie przeżył szok … uniósł podbródek dziewczyny i odgarnął włosy by moc spojrzeć jej w oczy … na twarzy zamaskowany pudrem siniak, warga rozcięta   … Nie wiedział co powiedzieć, zatkało go … Jego Zbigniewa Bartmana!
- Paula – ona tylko spuściła wzrok, nie wiedząc co powiedzieć, jak zareagować. W tym momencie jakby ktoś go uderzył czymś ciężkim, przeżył szok. Myślał, ze ona ma już to za sobą, ze ten skurwysyn już jej nie prześladuje. – To on? – wypowiedział te słowa z taka wściekłości, ze Dominika siedząca na kolanach Pauli wtuliła się w nią jak najmocniej potrafiła tym małym, kruchym ciałkiem.  Pytam się to on?!
- Bartman uspokój się, Kochanie chodź do mamusi, Sebastian do swojego pokoju, w tej chwili! –
takim oto sposobem w pokoju zostali siatkarze i ona. Zapanowała ciążąca cisza. Każdy bil się z myślami. Siatkarze jak on mógł jej to zrobić? Ich Pauli. A ona jak się najszybciej znaleźć w Lublinie? Bartman niewiele myśląc przytulił Paule, nie mógł sobie darować, ze nie poczekali na nią.
- Powiedz mi, to on? - odezwał się już łagodniejszym tonem by nie przestraszyć dziewczyny, ale od środka gotowało się w nim … w głowie układał już co z robi z twarzą Krzysztofa … Dziewczyna ledwo dostrzegalnie kiwnęła głową … w ten cały pokój zrozumiał o kogo chodzi … wszyscy  doskonale pamiętali wydarzenie z hotelu, a Kurek z Kubiakiem zostali wtajemniczeni jakiś czas temu.  Zabije skurwysyna! – Bartman zerwał się z fotela ruszając ku wyjściu.
- Zibi, proszę nie! – pokój wypełnił błagalny pisk Pauli, na co on jedynie przystał, ale po chwili dalej ruszył ku wyjściu, lecz tym razem zatrzymał go gospodarz.
- Zibi, uspokój się!
- Jestem spokojny. Jestem oaza spokoju. Pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora. Jestem wręcz jak jebany wagon pełen pierdolonych medytujących tybetańskich mnichów.
- Bartman, opanuj się! Jesteś u mnie w domu a za ściana są moje, małe dzieci, które zapewne maja uszy przytknięte do drzwi.
- Przepraszam.
- Nieważne, chodź usiądź, pogadamy zastanowimy się co zrobić z tym typem.
- Jak to co?! Idę Obic mu mordę, więcej razy jej nie dotknie.
- A Ty wylądujesz w sądzie za sprawę o pobicie.
- Co z tego?
- Co z tego?! Bartman, Ty idioto! Myśl czasami! To z tego, ze wtedy Twoja kariera pójdzie się jebać ....  przez Ciebie Ty durniu przekląłem w domu a obiecałem Iwonce ... i jestem 5 złoty do tyłu. Siadaj na du.. tyłku i nie denerwuj mnie bardziej! –
Zibi jak zaczarowany wpatrywał się w swojego kolegę … zresztą nie tylko on w wszyscy znajdujący się w salonie. Nikt nie spodziewał się takiego wybuchu po Libero i to we własnym domu, gdy za ścianą sa jego dzieci! Bartman spuścił głowę i z mina zbitego psa udał się z powrotem do salonu przytulic Paulę. – To teraz Paulinko powiedz nam jak to się stało? -automatycznie w oczach dziewczyny zaczęły błyszczeć łzy.
- Cichoo, już nikt nie zrobi Ci krzywd, nie pozwolę na to.. – Bartman mocniej przytulił dziewczynę jakby chcąc ochronić ja przed złem całego świata.  Dziewczyna otarła pojedyncza łzę spływającą po jej policzku, wzięła głęboki oddech i opowiedziała wszystko ze szczegółami. ...
Gdy skoczyła w pokoju zapanowała grobowa cisza, nikt nie wiedział co powiedzieć. Bartman jeszcze mocniej tulił Paulinę do siebie, Kurek wymyślał plan tortur nad tyranem, a reszta zastanawia się co dalej.
- Paula, musisz to zgłosić na policje.
- NIE!
- To była próba gwałtu?
Pomyśl, co by się stało gdyby nie ten chłopak? – ciało dziewczyny automatycznie zesztywniało, a po policzkach poleciały słone łzy.
- Paula, przepraszam.
- Kubiak, baranie! Ty się już lepiej nie odzywaj.
– Bartman zaczął kołysać dziewczynę, głaszczą przy tym jej tak kruche w tym momencie ciało. Zawsze pełna radości, tej charyzmy i niejakiej złośliwości, ale przy tym tak uroczej … teraz w niczym nie przypominała tej samej Pauli co jeszcze parę godzin temu. Siedziała przytulona do Bartmana kurczowo się go trzymając … po policzkach spływające łzy wyznaczały własną drogę, w jej głowie panował jeden wielki chaos! Nie wiedziała co zrobić pójść na policje? Wtedy on znajdzie i dokończy swoje dzieło …  Pościć w niepamięć i żyć dalej tak jakby nic się nie wydarzyło? Wtedy on również prędzej czy później zjawi się by skończyć to co zaczął … Uciec? Ale gdzie? Nie ma dokąd, on zna wszystkie jej miejsca … Skoczyć ze sobą? …. Tak, to jedyne dobre rozwiązanie z tej sytuacji.
Czy wytłumaczysz mi
Dlaczego czasem
lepiej odejść jest niż żyć , niż żyć?
Czy wreszcie powiesz mi
Dlaczego czasem
lepiej odejść jest niż żyć, niż żyć?

Ten utwór jeszcze bardziej utwierdził ja w tym przekonaniu.

----------------------------------------------
Od poniedziałku a właściwie od poniedziałkowej wiadomości jestem nie do życia ... na niczym nie potrafię sie skupić. Dlatego tez taki kicz u góry, przepraszam. 
Najpierw przegrany mecz Sovii, a później wiadomość ,,Bardzo proszę o modlitwe w intencji Duszy Oli a także całej Jej rodziny, aby Pan Bóg pomógł poradzić im sobie z tą tragedią jaką jest niewątliwie śmierć Oli... Wierzmy, że tam gdzie się teraz znajduje jest szczęśliwa." ... Nie znałam jej za dobrze a tak często zadaje pytanie 'Dlaczego ona?!" Poznałyśmy sie we wrzeniu na Dniach Młodych w Ostrowcu Świętokrzyskim, byłyśmy w tej samej grupie ... została okrzyknięta przeze mnie Artystka. Poprzez face'a mieliśmy wszyscy kontakt ... Jak sie żegnaliśmy mówiliśmy, ze i w tym roku sie spotkamy tym razem w Nisku ... ze ja jako mieszkaniec Niska załatwię żebyśmy byli znowu wszyscy w tej samej grupie ... Nadal mam przed oczami jej uśmiechniętą twarz .... Nasze pożegnanie i obietnice spotkania sie za rok w tym samym gronie. A teraz spotkamy sie bez naszej Artystki ....
,,
Życie choć piękne tak kruche jest.
Wystarczy jedna chwila, by zgasić je."




Poznajecie tego Pana?
Dokładni 51 lat temu na świat przyszedł ....
... jest jak wino - im starszy tym lepszy!
Niech gra nam jak najdłużej ♥!

Don't bend, don't break, baby, don't back down


P.S. znacie jakieś blogi, które zakończyły już historie? Ostatnimi czasy mam zapotrzebowanie na tego typu historie.
P.S.2. A tutaj macie Harlem Shake w wykonaniu moich kolegów i koleżanek z liceum .... Moj pan od Polskiego wymiata, kocham tego gościa !
a tutaj drugim Harlem Shake tez wykonaniu moich kolego tylko z 3A.
P.S.3 Bo Siatkówka to sport wyjątkowy ! <3
Keep On Rockin'




wtorek, 19 lutego 2013

12.

  sądziłam, że już się od niego uwolniłam. Stanęłam twarzą w twarz z moją największą życiową porażką, Krzysztofem.
- Czego chcesz?
- Chciałem Ci pogratulować.
- Daruj sobie.
- Ale o co Ci chodzi?
- O ten tramwaj co nie chodzi.
- Oho jakaś Ty wyszczekana się zrobiła … na pewno za sprawą tych Twoich marnych siatkarzyków.
- Marnych? Hhahahaha człowieku, nie kompromituj się. Oni przez jeden rok, więcej osiągnęli niżeli Ty w całym swoim marnym żywocie.
  – mogłam się spodziewać, ze nie spodoba mu się ta prawda . Chwycił mnie za bluzę i wpił się w moje usta. Okładałam go pięściami, ale byłam wykończona meczem dlatego nie przynosiło to żadnych skutków. Postanowiłam być bierna w tym pocałunku i podziałało. Puścił mnie zaskoczony, wtedy zamachnęłam, żeby dać mu w pysk, ale okazał się być szybszy. Złapał moją rękę w nadgarstku mocno ściskając.
- Już mówiłem, że taki śmieć jak Ty nie będzie sobie ze mną pogrywał. – ponownie wpił się w moje usta. Tym razem bardziej gwałtownie i zachłannie … w pewnym momencie ugryzł mnie w wargę. Nie było nic w tym delikatnego i podniecającego, poczułam smak krwi. Jeszcze bardziej zaczęłam się szarpać, ale to w dalszym ciągu nic nie dawało. Jedna ręka spoczęła na moim pośladu – obrzydzenie ogarnęło moje ciało. Nie przestawał mnie całować i ściskać mój tyłek. Zaczął napierać coraz bardziej … Jego nabuzowana męskość zaczęła mnie uwierać. Przerażenie, niemoc,  resztki nadziei – to znajdowało się w mojej głowie. Zebrałam resztki sił w sobie, bo wiedziałam czym to może się skończyć … był za bardzo  pobudzony, podniecony i zdenerwowany by poprzestać tylko na pocałunku. Byłam pewna, że byłby w stanie wziąć mnie tu i teraz … nie zważają, że stoimy na jakimś osiedlu. Gdy w końcu i druga ręka powędrowała na moja pupę uderzyłam go z całej siły w twarz. Zaskoczenie, które zaraz przerodziło się we wściekłość.  Rzucił się na mnie – z impetem uderzyłam kręgosłupem o ścianę jakiegoś bloku. Jego ręce powędrowały pod moją bluzkę. Biłam, wyrywałam, plułam, ale wszystko na nic. Nagle dostałam z pięści w twarz.
- To powinno Cię nauczyć być grzeczna dziewczynką – wyszeptał wprost do mojego ucha. Ogromne obrzydzenie we mnie wezbrało, miałam ochotę puścić pawia wprost na jego oblicze.  Jego ręce powędrowały na zapięcie mojego stanika, nie mógł sobie z nim poradzić, na moje szczęście. Dalej całując siłował się z zapięciem … ja nadal wyrywałam, szarpałam się, ale straciłam już nawet resztki nadziei na jakikolwiek ratunek …. Lecz wtedy gwałtownie się ode mnie oderwał. Otworzyłam oczy, które cały czas miałam zamknięte by nie patrzeć na ohydną twarz … zauważyłam Krzysztofa leżącego na ziemi, a na nim siedział okładając go pięściami jakiś dresiarz – mój wybawiciel. Byłam w totalnym szoku. Szybko nałożyłam na siebie z powrotem bluzę, która znajdowała się na ziemi i uciekłam. Słyszałam jeszcze jak ten chłopak woła za mną, ale nie chciałam zostać ani chwil dłużej w tamtym miejscu … chciałam jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu, pod prysznicem by zmyć ten jego smród z mojego ciała. Nie wiem jak dotarłam pod właściwy adres. Dobijałam się, ale na nic … Chłopaków nie ma w domu. Usiadłam na schodach, na głowę narzuciłam kaptur i czekałam na chłopaków.
W mojej głowie kłębiły się setki myśli … jak ja mogła być z takim człowiekiem? Dlaczego nie posłuchałam rodziców, ze to nie jest odpowiedni chłopak dla mnie? … ale Polak zawsze mądry po szkodzie. Co ja powiem chłopakom jak mnie zobaczą? Przecież na pewno wyglądam jak siedem nieszczęść … warga spuchnięta z zaschnięta krwią, obolały policzek i rogówka … bluza cala ubrudzona. Nie miałam siły płakać … w tej chwili nie myślałam co mogło się stać gdyby nie ten chłopak … teraz chciałam jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem. Czułam na sobie jego smród., jego pot … znów wezbrało we mnie obrzydzenie. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi od klatki. Miałam nadzieje, ze to chłopcy. Lecz zaraz przekonałam się, ze to nie oni. Osobnik zaczął dobijać się do ich drzwi, nie zauważając mnie.
- Gdzie oni są, do cholery? – powiedział sam do siebie.
- Zapewne do meczu poszli do jakiegoś klubu.  – odpowiedziałam cichutko, nie podnosząc głowy by nie zobaczył w jakim stanie jest moja twarz. Przestraszył się mojej obecności. Widocznie myślał, ze jest sam i nikt nie słyszy jak przeprowadza ‘konwersacje’ sam ze sobą.
- Paula, co Ty tu robisz?
- Jak widzisz siedzę.
- Ale dlaczego na klatce?
- Bo jak wywnioskowałeś chłopaków nie ma w domu, a ja nie mam kluczy
. – nadal nie podnosiłam głowy, w duchu modląc się żeby sobie poszedł.
- Tak w ogóle gratuluje fenomenalnego meczu.  W sumie po to tutaj przyszedłem. Nawet nie wiesz jakie było moje zaskoczenie gdy zobaczyłem Cie w tej bramce. Dlaczego nie powiedziałaś nam, ze trenujesz? Byłaś niesamowita.
- Jakoś nie było okazji.
- Paula, co jest?
– szzzkuuurde czy on nie może sobie już iść do domu?
- Nic, po prostu zmęczona jestem.
- To zrozumiale, ale i tak Ci nie wierze
– wtedy moje najgorsze obawy się sprawdziły. Podszedł i uklęknął kolo mnie. – Paula, co jest? Popatrz się na mnie. – nic sobie nie zrobiłam z jego prośby, ale on nie chciał dać za wygrana. Chwycił mój podbródek i podniósł ku górze. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, złość, strach i troska. – Boże, Pula, co Ci się stało?
- Nic takiego, wywróciłam się.
- Paula, nie kłam. Rozcięta warga podbite oko, spuchnięty policzek, brudne ubrania. Nie jestem głupi!
- w jego oczach pojawiła się złość. Znów dzisiejszego dnia zaczęłam się bać. Zaczęłam się odsuwać od niego, lecz złapał mnie za nadgarstki. Panicznie się bałam. – Pula, nie bój się mnie. Przecież wiesz, ze ja nic Ci nie zrobię.
- Puść mnie! –
krzyknęłam, posłuchał.
- Proszę, powiedz mi co się stało.
- Ale ja nie chce o tym rozmawiać.
- Czy to …?
- Tak.
– zacisnął pięści aż mu pobielały. Przysunął się do mnie i zaczął głaskać po głowie i plecach jak małą dziewczynkę. Przynosiło ukojenie, czułam się bezpiecznie. Wtedy pierwsze łzy popłynęły po moich policzkach, które spadły na jego bluzę. – Cicho Kochanie, cicho. Już nikt nie zrobi Ci krzywdy, nie płacz. Chodź pojedzmy do mnie, wykapiesz się … zmyjesz to z siebie i przebierzesz w nowe ciuchy.  
 - Dziękuje Ci Krzysiu, ale ja tutaj poczeka na chłopaków.
- Nie ma mowy, nie zostawię Cie tutaj samej. Zresztą nie wiadomo o której oni wrócą. Idziesz ze mną, bez dyskusji.
- Ale Krzysiu. Jak ja wyglądam? Twoje dzieci się mnie przestrasza, a poza tym Iwona. Nie wiem czy życzy sobie mojej obecności.
- Iwona by mnie zabiła jakbym zostawił Cie tutaj sama, a dzieciom najwyżej powie się, ze jest Halloween.
– pomógł mi wstać i daliśmy się do niego do domu.
- Jeeeeestesmy! – z salonu od razu wyleciały dzieciaki. Głowę spuściłam na dół by się nie przestraszyły. – Dzieci idzie do pokoju, zaraz do Was przyjdziemy. – przez włosy zdążyłam zauważyć, ze spuszczają Glowy i powłóczą nogami do salonu.
- Cześć Pula, jak milo, ze nas odwiedziłaś. Zagrałaś fenomenalnie! Tak Ci kibicowaliśmy, ze sąsiadka z dołu przyszła nas upomnieć.
- Cieszę się, ze Wam się podobało. –
odpowiedziałam z głową nadal spuszczoną.
- Paula, łazienka jest zaraz po prawej, aa ręczniki w górnej polce przy wannie. Idź to wszystko z siebie zmyj.
- Ale Igła, ja nie ma się w co przebrać.
- Zaraz przyniosę Ci jakieś moje ciuchy. -  
rzekła Iwona nie pytając się o nic. Wtedy pierwszy raz podniosłam głowę i spojrzałam na nią. Była zaskoczona, ale także tyle troski  było w jej oczach …
- Dziękuje Wam – powiedziałam i skierowałam się do łazienki.
Po chwili zapukała Iwona by dać mi rzeczy na przebranie. Gdy weszłam pod prysznic jakby dopiero teraz wszystko do mnie dotarło … co  mogłoby się stać gdyby nie ten chłopak. Czułam na skórze jego smród … Zaczęłam szorować gąbka aby tylko nie czuć tego odoru…. Skóra była już czerwona, a ja nadal szorowałam. Osunęłam się po ścianie prysznica i zaczęłam szlochać jak mała dziewczynka. Wiedziałam, ze on na tym nie poprzestanie, a na policje bałam się pójść, bo to tylko pogorszy moja sytuacje … pozostaje mi tylko ucieczka.
Dokończyłam się myc, ubrałam się w ciuchy Iwony – pasowały idealnie. Spojrzałam w lustro … sama się przestraszyłam swojego odbicia. Warga napuchnięta to samo policzek i fioletowa otoczka wokół oka. Znalazłam jakieś kosmetyki Iwony w łazience i nałożyłam jak nigdy spora ilość tapety by tak bardzo nie straszyć.

Gdy wyszłam usłyszałam śmiechy i krzyki  z salonu, tam tez się skierowałam. Ujrzałam roześmianą rodzinę Ignaczaków. Oparłam się o futrynę i przyglądałam się ich szczęściu. Po chwili zauważył mnie Sebastian.
- Cioooocia! – krzyknął i już znalazł się przy mnie ciągnąć za rękę w stronę sofy.
Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi, a pan domu poszedł odtworzyć. Nie minęła sekunda, a w salonie niespodziewani goście



----------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Miało być wczoraj, ale po meczu już nie miałam siły. Niedzielny mecz ... Pierwszy set ... eh szkoda gadać... Pięści to aż mi pobladły z tego trzymania. Końcówka nie najgorsza ... Gdy wszedł Lotman i Schöps wszystko zaczęło się układać, ale nie było już szans na wygranie tego seta.
2 set - o niebo lepszy ... Zaczęty w wspaniałym stylu! To właśnie dodało im wiary, że pomimo źle rozpoczętego meczu mają szansę na wygraną.
3 set to już mistrzostwo! Blok nie do przebicia! To co oni wyprawali to brak słów! Teoretycznie każdy atak zatrzymywany. Zagrywki Schöpsa -piękne asy serwisowe, przestrzelenie Wlazłego i Winiara -cudo! Ataki także Johena, no coś niesamowitego! Jak najbardziej zasłużona statuetka MVP!
Lotek - klasa sama w sobie. Gdy wszedł w końcówce 1 seta jakby inny człowiek, inna gra zespołu!
Wczorajszy mecz ... myślałam, że zawału dostanę, ale nie, bo Sovia znów zwyciężyła!
Tie-break gdy prawie każdy już postawił kreskę na Resovii przy stanie 2:7 zmiana. Za Johena, który grał praktycznie cały mecz tylko schodził na pojedyncze akcje wchodzi Bartman, który prawie cały mecz w kwadracie. I wtedy jakby inna Sovia! Jego piekielne i wyrafinowane ataki dodały skrzydeł Pasiakom. Obrona Igły gdy przeskoczył bandy reklamowe ... Coś niesamowitego! Mimo iż nie uratował piłki to pokazał, że Sovia jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Jedna zmiana, a tak dużo dała. Ze stanu 2:7 wyprowadzili remis!
Gdy było 14:13 i Bartman zepsuł zagrywkę miałam ochotę go zabić, ale na szczęście Sovia wygrała!
Moja radość! ... chyba na całym osiedlu było mnie słychać!
2:0 w play off'ach <3 jeszcze tylko jedno zwycięstwo.
Nie oglądałam meczy Jastrzębskiego, ale jak wiadomo Soviacy i Jastrzębianie przyjaciele także miałam nadzieję, że wygrają.
"Bo w Jastrzębiu i w Rzeszowie jest wiara, która łączy kibiców obu miast!"
ZAKSA mimo iż w pierwszym spotkaniu wygrała bardzo szybko, bo 3:0 tak w drugim spotkaniu przeciwnik pokazał, że nie można go lekceważyć. No, ale na szczęście ZAKSA w tie-break'u wygrała.
Dla mnie ta kolejka przebiegła bardzo pozytywnie! Mam nadzieję, że Sovia, Jastrzębski jak i ZAKSA zagra tylko jedno decydujące spotkanie.


Jochen Schöps: Z pewnością u nas na hali pomogła nam atmosfera, jaką zgotowali kibice. Kiedy w piątym secie siedziałem na ławce rezerwowych, to rozglądałem się po całej hali i widziałem, jak ci ludzie ogromnie przeżywają to spotkanie. Wszyscy krzyczeli, dopingowali nas mocno. To niesamowite. W żadnym innych kraju kibice nie potrafią stworzyć takiej atmosfery, jak w Polsce.
Bo to kibice SOVII <3
 




 Tak też się cieszyłam!

btw. dziś wyjeżdżam do miejsca gdzie mam pełen chillout! Nareszcie! Wracam dopiero w niedziele także na pewno nic się tutaj nie pojawi do tego czasu.


Na dziś mocne pierdolniecie!
,,Niewiele to więc podpisz krwią
Że nie wystawisz mnie"
Keep On Rockin'